Zbieranie i przetwarzanie wydają się
jednymi z podstawowych działań, właściwych ludzkiej kondycji.
Manfred Sommer dzieli zbieractwo na ekonomiczne i estetyczne,
przypisując temu pierwszemu wartość użytkową, drugiemu zaś
przyjemność związaną z oglądem1. Oba rodzaje gromadzenia i
następnie odpowiedniego przetwarzania (przygotowywania,
przekształcania, opracowywania, naprawiania, przerabiania...)
związane są z pracą, koniecznością odnalezienia zbieranych
przedmiotów, rozpoznania ich wartości i celowości, usytuowania w
określonym porządku. Magdalena Franczak mówi o pracy i procesie
twórczym jako o przyroście naturalnym. Za tą metaforą kryje
się skrupulatnie budowana kolekcja znalezionych, pozyskanych,
zyskujących materialność przedmiotów, które niczym grzybnia
produkują misterne struktury powiązań między sobą,
skłaniając inicjatorkę i twórczynię kolekcji do ciągłego
wysiłku opanowywania i klasyfikowania zbieranego materiału.
Przyjemność płynąca z oglądania (zbieractwo estetyczne)
kieruje się wyznaczonym systemem wartości. Lecz Franczak traktuje
przedmioty z jednakową czułością – niezależnie od tego,
czy jest to wydrukowane na wysokiej jakości papierze dobrze
wykadrowane zdjęcie (fototapeta), stara boazeria znaleziona na
strychu czy sanki wyszperane na placu targowym. Artystka postrzega
pracę jako nieustanny rozrost, kumulację treści, nadpisywanie
kolejnych historii na mającej już swój życiorys materii. Tym
samym nie zaprzecza tradycji, nie niszczy zasobów pamięci
kulturowej. Ale dopisuje, dodaje, przeobraża i znajduje im nowe
(u)życie. Jak w cyklu Odratowane, składającym się ze starych,
porzuconych na śmietniku obrazów autorstwa nieznanego lekarza
Fritza i towarzyszących im malowanych jaskrawymi kolorami obrazów
artystki zmieniających odnalezione pejzaże w abstrakcyjną grę
brył. Jak w pozbawionych blejtramu płótnach ukazujących
zwierzęta, które powieszone na czarnej ścianie podczas wystawy
Genealogie pracy zaczynają przywoływać makabryczne obrazy
myśliwskich trofeów. Praca dla Franczak jest bezustannym procesem,
mierzeniem się z ulotnością materii, konserwacją,
odzyskiwaniem, umieszczaniem rzeczy w obszarze widzialnego. Nie ma tu
wiele miejsca na odpady, potencjalnie wszystko ma swoje ukryte
znaczenia – nawet to, co znika – pozostawia ślady i antycypuje
nowe zjawiska, przedmioty, sensy. Wizja przyrostu naturalnego nosi
znamiona utopii, ale nazywa też wymagającą ciągłego
poznawczego wysiłku, wiary i uporu, ujawniającą semantyczne
tarcia i przemieszczenia, regularną, nieustającą pracę.
Karolina Sikorska
Katalogowanie materii