Powiększenie




                                       fot. M. Franczak



                                       

                    
                 zarobaczony z wybuchem od środka








                                                                                            


The story proposed by Magdalena Franczak is an emotional but humble story of winning nature. The artists understands nature as something that cannot be comprehended or stopped, something primeval, overwhelming; something of unfinished construction, because it undergoes changes in the constant process of rising and falling.
It is difficult to comprehend it especially as, according to R. M. Rilke “the ordinary man, who lives among people and sees nature only in the dimension in which it concerns him, rarely notices the mysterious and extraordinary relation. They don’t see beyond the surface of things (…)”. Acknowledging the instrumental character of human-nature relationship, but, at the same time, sensing how close to the natural world we live (perhaps because of the similar ‘power of creation’) the artist tries not to copy nature, but recognize its relations with humans, define the common ground.
To achieve that M. Franczak ‘grew’ her own world with the use of processes which she intuitively modelled on nature. For her it is an alternative world, but is it the world which brings back what is usually denied or omitted by art. For centuries “domesticating with the eyes”, naming and “constructing beautiful nature” is nothing more than “controlling the fear of nature”, because “the aesthetic helps us escape from the chthonian.” 1 Franczak does not feel fear, though. What she feels is fascination and admiration. She does not correct nature, but she is trying to immerse herself in the stickiness of nature, which is everywhere, which is in us as well. The artist writes: “nature crawls out of corners. It grows like hair.” 2 Changing the arrangement in the nature-art relation several times the artist modifies the aesthetic strategy of perceiving nature through paintings and shaping its ‘painting’ interpretations. In exchange she attempts to present the reality, show what we are running from. The recycled prints with the motif of landscape were repainted in such a way that their first construction was hidden deep inside and our every look leads to the place filled with disorder and chaos, place where one will not find the “picturesque nature” of the landscape. Therefore, from the perspective of aesthetics the paintings became unclear, disturbing, and from the perspective of nature they finally begun exposing its true wealth. We might say that we are watching live transformation, which turns a painting into force of nature

Opowieść jaką proponuje Magdalena Franczak jest emocjonalną, ale i pokorną opowieścią o zwycięskiej naturze. Naturę rozumie artystka jako coś co nie daje się poznać i pokonać, jako coś pierwszego, obezwładniającego coś co nie ma zamkniętej konstrukcji bowiem wciąż przekształca się ulegając procesowi wzrostu i umierania. Trudno ją poznać, zwłaszcza iż, jak pisał R.M.Rilke „zwyczajny człowiek, który żyje pośród ludzi, widzi naturę jedynie na tyle, na ile ona jego dotyczy, rzadko spostrzeże ten zagadkowy i niesamowity stosunek. On widzi tylko powierzchnię rzeczy (…)”. Zdając sobie sprawę z instrumentalnego charakteru relacji człowieka z naturą, a jednocześnie czując jej bliskość (być może poprzez bliską sobie ‘siłę kreacji’) artystka nie stara się kopiować natury, lecz próbuje rozpoznać jej relacje z człowiekiem, określić wspólny dla nich obszar.
Aby to osiągnąć Franczak ‘wyhodowała’ własny świat, wykorzystując procesy intuicyjnie przejęte z natury. Siłą rzeczy to świat alternatywny do niej, ale przywracający to, co w sztuce zazwyczaj bywa odrzucane lub pomijane. Od wieków „oswajanie okiem”, nazywanie i „konstruowanie pięknej natury” jest niczym innym jak „powstrzymywaniem lęku przed nią samą” bowiem, to co „Estetyczne stanowi ucieczkę od chtonicznego”. 1 Franczak nie czuje jednak strachu, a raczej fascynację i podziw, nie poprawia a raczej stara się zanurzyć w lepkości natury, która jest wszędzie, i którą my sami jesteśmy, jak pisze artystka „przyroda wypełza z kątów. Wyrasta, zarasta, jak włosy”2.
Dokonując wielokrotnego przemieszczania natury i kultury względem siebie artystka modyfikuje estetyczną strategię patrzenia na naturę poprzez obrazy i kształtowanie jej ‘malarskich’ interpretacji, w zamian starając się przedstawić stan rzeczy, pokazać to przed czym uciekamy. Wykorzystane powtórnie oleodruki z motywem krajobrazu, zostały przemalowane, w taki sposób, że ich pierwotna konstrukcja zapadła się w głąb siebie, a każde spojrzenie wiedzie nas tam gdzie nie panuje porządek i spokój, w miejsce w którym próżno szukać „malowniczej natury” krajobrazu. Z pozycji estetyki obrazy stają się więc niejasne, niepokojące, natomiast z pozycji natury teraz dopiero pokazują jej prawdziwe bogactwo. Jakby na żywo dokonuje się przemiana, która malarską materię przeistacza w biologiczny żywioł.
Kolejne obrazy, surowsze w swej konstrukcji pokazują fragmenty organicznych, czy też zoologicznych form. Bajeczne, kolorowe ikony, wyjęte z czegoś kompletnego i potraktowane z malarskim pietyzmem i dbałością o szczegóły ocierają się o świat sztuki, by natychmiast przerwać nasz spokój zastępując go niepokojem jaki wywołuje bezkształtność i brak funkcji, odcięcie od czegoś macierzystego. Wyjęte z kontekstu kształty są jak wystawione na pokaz resztki zamknięte w ramach jak w laboratoryjnych gablotach, pyszniące się przepychem gnicia lub wzrostu. Niedomknięte znaczenie tych nabrzmiałych, wzrastających i pączkujących komórek i roślin przypadkowo porzuconych na płaszczyźnie nie tłumaczy się z pozycji estetyki, natomiast odnajduje się po stronie natury. Ich wolność i pozorna bezcelowość stanowi właśnie to co odróżnia naturę od kultury, mówi o jej nieskończoności i nieograniczonych możliwościach. Trzecią część projektu stanowią fotografie, ciesząc pozorną bliskością gatunku. A jednak bezpieczny krajobraz, czy może raczej pejzaż ze sztafażem, zgodnie z przyjętą metodą, Magdalena Franczak w przewrotny sposób przekształca dodając takie elementy, które zazwyczaj wywołują w nas lęk. Podobnie jak w przypadku wcześniejszych obrazów, w których ‘malarskość’ stała się pułapką dla nas i dla siebie samej, tak i tutaj fotografia jako narzędzie kultury, wychodzi poza swoją funkcję burząc ustalony porządek. Zabiegi dokonane na fotografii: ich wzajemne przenikanie, zaskakujące sytuacje i zestawienia budują świat na pograniczu prawdy i fikcji oraz tego co zapamiętane i wyobrażone. Sytuacje, które przez kulturę uznawane są za niebezpieczne zostały w fotografiach wzmocnione a jednocześnie zaaranżowane w taki sposób by wtapiając się w krajobraz nie wzbudzać podejrzeń. Bohaterami a zarazem świadkami tych szczególnego rodzaju narracji są dzieci, których obecność jest równorzędna z obecnością przyrody. Ich beztroska, oraz integracja z krajobrazem, mimo widocznego upływu czasu to wciąż jeszcze moment przed ‘aktem zerwania’ – uwolnienia się od natury. Jak nikt inny dzieci potrafią bowiem zbliżyć się do niej, zanurzyć się w jej ‘cielesności’, bez lęku i wątpliwości.
Spójne dla całego projektu jest to, że wybrana przez artystkę strategia nie polega na oswajaniu i porządkowaniu natury i wykorzystywaniu jej „oczywistego” wobec nas bycia, a raczej uświadomieniu, że widzimy tylko „powierzchnię rzeczy”, że zetknięcie z nią nie jest dla nas doświadczeniem łatwym, że nie tylko my próbujemy nad nią panować, ale i ona potrafi przejąć nad nami kontrolę i co więcej potrafi zwyciężyć.
Małgorzata Jankowska










1M.Bakke, Ciało otwarte. Filozoficzne reinterpretacje kulturowych wizji cielesności, Poznań 2000, s.105, 107.






2M.Franczak, komentarz do projektu „Powiększenie”.