PODŻYCIE/UNDERLIFE/NARRACJE FESTIVAL/GDAŃSK 2023
ECHO ARCHIWUM 2023
ECHO ARCHIWUM / Antypodręcznik. Jak zbudować niewidzialne miejsce / Kliniczny Szpital Psychiatryczny SPZOZ w Rybniku / CSW Kronika w Bytomiu 2023
Echo archiwum jest zbiorem. Przekazem dziesięciu osób pracujących wspólnie przy jednym stole. Każdy coś przyniósł. Każda coś przyniosła. Z domu, z szafy, z pudełka, ze świata na zewnątrz. To, co przyniesione jest zbiorem historii. Opowieści, które tworzą zawieszone w przestrzeni archiwum.
Zdjęcie Cioci przekazane przez Babcię
Kieszonkowa Biblia
Kłódka
Łańcuszek
Zdjęcie dzieci z grzybobrania
Maskotka żaby
Maskotka misia
Fotografia z egzotycznych wakacji
Okładka płyty z muzyką: „Hity wszechczasów”
Zdjęcie ogrodu
Echo odbija się. Powtarza. Czasem w poszarpany sposób przekazując pojedyncze słowa. Przestrzeń parkowa wchłania je. Drzewa słuchają. Budynki patrzą przymglonymi przez kraty oczami. Spragnione wody fontanny piją opowieści odwiedzających. Ścieżki wyznaczają kierunki ruchu. Tworzą mapę.
Echo archiwum rozchodzi się jak kręgi na wodzie. Pojedyncze, czasem poszarpane obrazy tworzą konstelacje, które równie dobrze mogłaby się ułożyć w zupełnie inny sposób. Wystarczy zamieszać patykiem w wodzie, lub, jak w tym przypadku pozamieniać skrawki tkanin. Tych z drugiej ręki, których historię wyznacza dotyk. To właśnie dotyk był zmysłem, tworzącym ścieżki działania warsztatowego. Tworzenie archiwum poprzez zdzieranie naskórka papieru. Docieranie do emulsji. Do obrazu. Pamięć dotyku uwalniała myślenie o miękkości przedmiotów i bliskości. Oddalała samotność.
Echo archiwum opowiada w różnych kierunkach. Nie ma linearnej struktury. Tam, gdzie kończy się jego opowieść może zacząć się Twoja. Możesz ją podjąć, kontynuować, dopisywać.
LOOK AROUND / PRAGUE QUADRIENNIAL 2023
The format of the Polish pavilion for the Prague Quadrennial 2023 international scenographic exhibition is reflected in the term “crossroads.” It is a meeting spot for various research and artistic paths that lead to the creation of an installation and audio walks, and a starting point for participants to explore the space extending beyond the exhibition halls. The Polish pavilion is situated at an intersection of relationships between humans and non-humans, different materialities and temporalities. All these relationships unfold in the distinct location of this year’s Quadrennial: a former slaughterhouse in the Holešovice district. more...
Formułę polskiego pawilonu stworzonego na międzynarodową wystawę scenograficzną Praskie Quadriennale 2023 oddaje termin “rozdroże”. To miejsce spotkania się różnych ścieżek badawczych i artystycznych, które prowadzą do stworzenia instalacji i spacerów dźwiękowych oraz miejsce, z którego odbiorcy będą mogli rozpocząć doświadczanie przestrzeni rozciągającej się poza halami wystawienniczymi. Polski pawilon sytuuje się w sieci relacji między ludźmi i nie-ludźmi, różnymi materialnościami i czasowościami, które rozwijają się w szczególnym miejscu ulokowania tegorocznego Quadriennale – dawnej rzeźni w dzielnicy Holešovice. więcej...
Collective Team: Zuzanna Berendt, Ludomir Franczak, Magdalena Franczak, Michał Fronk, Anna Majewska, Sára Märc, Ida Ślęzak
Collaboration: Petr Dlouhý, Katharina Joy Book, Michał Sałwiński, Zuzana Šklíbová
Music: Marcin Dymiter, Ola Rzepka, Tokyo Drift – Pavla Bastlová
Voices: Małgorzata Biela, Anna Majewska, Sára Märc
Artistic Intervention within the Polish Pavilion at PQ 2023: Agata Siniarska
Lecture in the Polish Pavilion during PQ 2023: Marco Stella, "We Have Never Been Humans, They Have Never Been Animals: Some Thoughts on Animal Domestication and Coevolution"
Graphic Design for the Pavilion: kilku.com (Idalia Smyczyńska, Robert Zając)
Producent: Zbigniew Raszewski Theatre Institute
Producers: Anna Rudek-Śmiechowska, Krystyna Mogilnicka, Karolina Dziełak-Żakowska
Sprzedawcy śniegu/ Those who are selling snow/Muzeum Osiedli Mieszkaniowych/2023

Małe sklepiki, zakłady usługowe, stoiska, tymczasowe konstrukcje.
Lada, blat, stół, kawałek sklejki, fragment mebla. Wypełniają się towarami, które w ciągu dnia piętrzą się kusząc, wabiąc, zachęcając do zakupu. Ważna jest też rozmowa, wymiana informacji o tym, co się dzieje dookoła. Góra orzechów zamienia się wtedy w znikający węgiel lub rosnące ceny. Przemiana odbywa się pod wpływem wzroku osoby sprzedającej i kupującej, które patrzą wspólnie w jeden punkt stojąc po dwóch stronach stołu. Rozmowa jest towarem niepoliczalnym, topi się jak śnieg pod wpływem promieni słonecznych w momencie zawarcia transakcji. Jest ulotna i chwilowa, wzbudza tęsknotę za kontaktem z drugim człowiekiem, za niezwykłą przemianą towaru w opowieść, radę a nawet wróżenie z ręki. Co zrobić, jeśli zielone liście pietruszki wnikają w nasze linie papilarne przepowiadając przyszłość? Albo kiedy wzór z ulubionych gofrów pojawia się na suficie? Jakie emocje wzbudzają zamknięte drzwi ulubionego zakładu krawieckiego? I co się dzieje, kiedy zamiast towaru, na stołach leży śnieg?
W 1983 artysta Dawid Hammons sprzedawał na jednej z ulic Nowego Jorku kule śniegowe. Pięknie ułożone, od największej do najmniejszej na kolorowym, pasiastym dywanie. Kuliste kształty performowały rozmowę, przełamywały barierę kontaktu, ośmielały artystę do rozmowy z nieznajomymi, ośmielały nieznajomych do rozmowy ze sprzedawcą kul śniegowych.
Zainteresowana pozaekonomiczną wartością sprzedaży zrealizowałam projekt „Sprzedawcy śniegu”, wystawa jest jego podsumowaniem.
Areas of Uncertainity/Who is Janina Węgrzynowska?/Studio Gallery 16.01-12.03 2023/BWA Bydgoszcz 23.03- 21.05. 2023
Obszary wątpliwości to linie wyginające się pod wpływem różnych napięć. Piętrzą się, układają, moszczą, próbując się dopasować. Tworzą chwiejne układy mobilnych kształtów, które ze względu na łatwość w przemieszczaniu, stają się tymczasowe. Ruch je napędza, ruch je zmienia, ciało je performuje i przekształca. Praca ma charakter medytacyjny. Powtarzalność tworzy pętle, wspomnienia zapisują się w układach przestrzennych.
Myślę o pracowni Niny Węgrzynowskiej. Myślę o niej od chwili, kiedy po raz pierwszy zetknęłam się z jej archiwum w 2013 roku. Obsesja ruchu, o której ciągle mówiła zamieniła się w bezruch. Proces twórczy ustał.
„Dużo tego”- pomyślałam wtedy i zabolała mnie ta myśl, odbiła się ode mnie i własnej pracy. Moje w archiwum jest w procesie tworzenia, dziania się. Nieuporządkowane i w podróżach.
Od tamtej pory szukam punktów odniesienia, prowadzę niewidzialny dialog ze zmarłą artystką. Czytam jej słowa zapisane w pamiętnikach. Śledzę pracowniane rytuały i magiczne praktyki zaklinania rzeczywistości. Odpromienniki, wróżka, zmywanie podłogi przed pracą. Szukam dopasowań w zakrzywiających się w napięciu liniach. Linie zamieniają się w horyzonty, tajne, trudne do rozszyfrowania pismo.
Fragmenty dzienników Węgrzynowskiej:
9.VIII.1974.
Włóczyłam się trochę, wystawa w Pałacyku na Chmielnej zamknięta, w Desie oglądałam obrazy, które sprzedają artyści, bo bardzo bym chciała jakieś pieniądze zarabiać twórczością. Kupiłam jedzenie na niedzielę, głowa mnie rozbolała bo pogoda dziś okropna i pewnie z głodu. Wreszcie przyjechałam do pracowni: zjadłam, zażyłam proszek na głowę i posprzątałam pracownię. I tak się zrobiła 7 wieczór, pora wracać, skończyć pranie w domu i posprzątać kuchnię bo przed południem nie zdążyłam.
6.I.1975
Prawie pół roku minęło od ostatniego pisania. Najważniejsze co się wydarzyło to to, że zaczęłam malować. Konarska po powrocie z urlopu nie dała mi plansz, powiedziała, że na razie nie ma, że zadzwoni , nie zadzwoniła potem na wrzesień wyjechawszy do Kołobrzegu po powrocie zaczęłam malować na konkurs „artysta i przestrzeń” do Poznania, jeździłam do Inowrocławia gdzie przeprowadziłam ekshumację i przeniesienie zwłok ojca do Warszawy tak jak chciała mama.
25.V.75.
Słowik wymówił mi pracę w Argumentach. 3.V wezwał mnie na rozmowę i powiedział, że to kres moich możliwości twórczych. Mnie na te słowa szlag trafi, wygarnęłam mu jak mnie traktował i jakie ma prawo tak do mnie mówić.
1.XI.75.
Byłam na cmentarzu. Strasznie zmarzłam. Potem przyjechałam do pracowni, zjadłam, trochę pomalowałam i za chwilę znowu wracam do domu.
25.XI.75.
Jestem potwornie zmęczona. Dyżur był zupełnie obłędny. Zarobiłam wprawdzie 9.tys ale do dziś nie mogę się pozbierać.
29.I.76.
Po ostatnim dyżurze długo tym razem dochodziłam do siebie, nie mogłam w ogóle zabrać się do malowania. Dopiero ten tydzień maluję. A za parę dni znów do pracy. (…)
Od pół roku, kiedy to pracuję w Telewizji dopiero w tym tygodniu zaczęłam projektować nowe obrazy. Do tej pory kończyłam stare albo robiłam wg dawniej zaprojektowanych szkiców.
4.01.1981.
Przeglądałam tamto słabe pisanie i myślę sobie ile czasu minęło jestem o 5 lat starsza, a moje życie to taka krzątanina wokół codziennych spraw, tak jak wtedy dziś znów jestem po robocie do Kobry „Anatomia morderstwa”, tak zmęczona, że od paru godzin nie jestem w stanie zabrać się do malowania. Powinnam już przywyknąć do tego, że trzeba odpocząć i dopiero wtedy ale to niecierpliwość, że czas ucieka, że ciągle nie znalazłam tego, co chciałabym zrobić w moim malowaniu, że wreszcie koniec i można by było pomalować a nie można. I końcu próżny mój upór, żeby wczoraj skończyć aby dziś mieć dzień dla siebie.
ZWICHNIĘTY CZAS/TIME OUT OF JOINT/MUZEUM SZTUKI W ŁODZI/2022
ARTYKUŁY DO PORZĄDKOWANIA PRZESTRZENI (WYSTAWA "ART. DEKORACYJNE)/GALERIA BIAŁA/LUBLIN/2022
Kiedy latem 2021 przechodziłam przez targowisko przy ul. Wileńskiej w Lublinie, popołudniowo- wieczorne słońce przemykało się bokiem oświetlając opustoszała architekturę sprzedaży. Nagie stoiska wygrzewały się w ciepłym, sierpniowym słońcu. Pejzaż dźwiękowy wypełniał rytmiczny dźwięk zamiatania. Dwie kobiety, starsza i młodsza, wykonywały swoją pracę w duecie, niemal synchronicznie. Narzędzia, którymi się posługiwały, miały fryzury z liściastych, młodych gałęzi brzozy. Widok ten był niezwykły, trochę jak drzewa do góry nogami albo tajemnicze przedmioty rytualne do odpędzania złych mocy. Z każdym ruchem, z każdym strzepniętym kurzem lub niesprzedanym liściem sałaty, znikały nieudane transakcje i wystane w bezruchu godziny. Wyłaniała się za to pusta przestrzeń, gotowa na kolejny dzień handlu.
Widok kobiet i przedmiotów do zamiatania był niezwykły i na długo pozostał w mojej pamięci. Rysowałam różne wersje tych przedmiotów, wyłapywałam z rzeczywistości podobne obrazy. Ludzie oraz wprawiane przez nich w ruch ciche narzędzia stały się moją obsesją. Dzięki temu, część obrazów była dość zaskakująca i mało praktyczna a jednak pojawiała się przed moimi oczami w czasie rzeczywistym. Takim obrazem byli osiedlowi pracownicy zieleni paradujący w środku białej zimy z grabiami przerzuconymi przez ramię. Długo się zastanawiałam, jakiej transformacji uległ ten przedmiot do grabienia liści. Zgromadziłam niewielkie archiwum takich wspomnień i wyłonił się z nich ceramiczno-fotograficzny pejzaż. Duet narzędzi z opustoszałą przestrzenią. Przestrzeń i narzędzia bez człowieka.
Magdalena Franczak